środa, 13 sierpnia 2014

splot

Czas leci jak oszalały, nie zdążę westchnąć, a dzień przeleci. Kolejny miesiąc poza domem, codziennością, dzień goni dzień, poranek noc, pobudka sen, praca pracę. Przyzwyczajam się do innego życia, zwyczajów, ludzi, miejsc, przyzwyczajeń. Uciekam od obowiązków, odpowiedzialności, punktualności, tłumaczeń, uciekam w "dorosłe" życie. Zaczynam liczyć tylko na siebie, uczę żyć bez kontroli. Układam powoli swoje istnienie ku przyszłości, nic wesołego, nic smutnego, po prostu konieczność. Kolejne dni, noce, miesiące w ciemnej ciszy. Nie ujęłam ani jednego słowa na kartce, nie splotłam ze sobą słów, by wyszedł najprostszy i banalny wierszyk. Moja głowa tyka, nie umiem pozbierać myśli ani ich opisać, uciekają mi jak czas, za szybko. Za bardzo rozczarowałam samą siebie, nie dotrzymałam własnych obietnic co do swojej osoby i teraz mam wyrzuty sumienia. Nadal nie potrafię się zmobilizować i przyłożyć do tych ważniejszych celów, wciąż szukam wymówek. Coraz więcej zadaję sobie pytań, przez co nie potrafię określić czego pragnę. Kocham i nie mówię, że kocham. Zostaję sama. Nawet w słowa nie potrafię już uciec. Mija czas i mijam ja. Moja dusza zapodziała się pomiędzy dniem a nocą, ukryta pod zakurzonym łóżkiem, czekając na cud. Dziś mówię przepraszam, postanawiam się poprawić......







"-Co Pan robi?
-Czekam na siebie"







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz