piątek, 9 listopada 2012

50.

Sprawiam wrażenie pełnej życia, a tak na prawdę jestem martwa. Gniję w środku jak kwiatki obok mnie. Umierają powoli bez wody. Jestem na tyle straszna, że nie dałam im szansy an dłuższe życie. A kto da mi? Umierają tak wolno, stają się suche, aż w końcu odpadną listki, a ja nadal będę powoli umierała. One wylogują w koszu, a ja w bałaganie życia. Dłonie zamarzają mi od powietrza, które przedostaje się przez uchylone ono, nie przeszkadza mi to - moja dusza jest zimniejsza, a serce skamieniałe. Kawa spływa po moim ciele, wcale go nie rozgrzewając, bo jest tak samo zimna jak j a. Składam się w ofierze dobrowolnie, składam swoje prawie umarłe ciało. Czujesz to co ja? Ten chłód nie do opisania... Plącze mi się język, plączą mi się myśli, co prowadzi do istnych farmazonów. Nie jestem trzeźwa, teraz poddaje się p s y c h i z c n e j wyobraźni. Wybaczcie, nie jestem w zasięgu rzeczywistości. 





"Wiesz, lubię wieczory 
Lubię się schować na jakiś czas 
I jakoś tak, nienaturalnie 
Trochę przesadnie, pobyć sam."








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz